Lipofilling, zabieg który zmienia wszystko

“Mówiłam o sobie przerośnięta gruszka. Zawsze chodziłam w spodniach i długich spódnicach. Tak kamuflowałam nadmiar tłuszczu na udach. W nich wyglądałam znośnie, ale to rozwiązanie miało swoje ograniczenia. […] Gdybym wiedziała, zdecydowałabym się na lipofilling wcześniej. Dzięki niemu fajnie się czuję w szortach. To zabieg, który zmienił wszystko!”

Miejscowa otyłość

Pani Magda ma 36 lat. Urodziła dwójkę dzieci. Jest aktywna zawodowo. Po pierwszych latach wspaniałego, co z uśmiechem podkreśla, macierzyństwa jej ciało zmieniło się nie do poznania. Wspomina siebie z lat studiów, jako normalną dziewczynę. Nie za grubą, nie za chuda, w sam raz. Problemy z nadmierną tkanką tłuszczową zaczęły się pojawiać po 30-stce. Dwie ciąże, siedzący tryb pracy, brak czasu dla siebie. Efekt? Bryczesy na udach!

“Moje nogi były tak grube, że nie mogłam na nie patrzeć. Czy próbowałam coś z tym zrobić? Oczywiście! Szukałam różnych sposobów na to, jak wyszczuplić uda. Jeździłam na rolkach, przez ponad rok chodziłam na aerobik. Za wielką namową dzieci przygarnęliśmy psa, fajnie, że chłopcy będą mieli pupila, a dla mnie to dodatkowa motywacja do ruchu – myślałam. Wszystko na nic. Spacery, sport, dieta, to tylko mnie frustrowało!”

Lokalnie nagromadzona tkanka tłuszczowa na udach, często idzie w parze z ogólną nadwagą, ale zdarza się i tak, że jest wynikiem uwarunkowań genetycznych lub zaburzeń hormonalnych. Niezależnie od przyczyny miejscowa otyłość jest trudna do pokonania z pomocą ćwiczeń i diety. Niektórym, co prawda, się to udaje, ale zdecydowanie więcej jest kobiet, które tak jak pani Magda, regularnie podejmują niestety bezskuteczną walkę. Kiedy ćwiczenia i zmiana sposobu odżywiania się nie przynoszą widocznych rezultatów, należy wziąć pod uwagę inne rozwiązania.

Motywacja do zmiany

Kompleksy na temat wyglądu znacznie przekładają się na funkcjonowanie psychospołeczne. Nawet podświadomy brak akceptacji własnego ciała pociąga za sobą szereg konsekwencji. Wśród nich są błahe, jak sposób ubierania się czy rezygnacja z ulubionych czynności, oraz całkiem poważne – asymilacja, depresja.

“Mówiłam o sobie przerośnięta gruszka. Zawsze chodziłam w spodniach i długich spódnicach. Tak kamuflowałam nadmiar tłuszczu na udach. W nich wyglądałam znośnie, ale to rozwiązanie miało swoje ograniczenia. Najgorzej było latem. W lipcu i sierpniu, jak pogoda dopisywała, byłam ciągle zła, zestresowana i spocona. Zrezygnowałam nawet z wakacji nad morzem, chociaż w mojej rodzinie urlop zawsze spędzaliśmy w Świnoujściu. Miałam dość.”

Kobiety chcą być szczupłe z wielu powodów. Przede wszystkim zachęca je do tego kultura, która promuje piękno, jakiego wyznacznikiem są idealne kształty. Zgrabna sylwetka to atrakcyjność, pewność siebie i zdrowie. Czyli wszystko, czego dzisiejszy człowiek pożąda. Nic więc dziwnego, że pragniemy być slim i fit, tym bardziej, kiedy nie jesteśmy…

Decyzja. Lipofilling

“Na wizytę w klinice medycyny estetycznej namówiła mnie znajoma. Sama nigdy bym się nie zdecydowała, bo takie rozwiązania wydawały się być poza moim zasięgiem, nie tylko finansowym. Bałam się samego zabiegu, że będzie bolesny, że nie będę po nim w stanie zająć się domem, dziećmi, pracą. Bałam się też tego, co ludzie powiedzą, no bo w końcu zauważą jakąś zmianę. Baśka bardzo mi pomogła, powiedziała, żebym spróbowała chociaż porozmawiać, a potem sama zadecyduje. Umówiłam się na wizytę. Potem poszło już z górki.”

Chociaż dziś można skorzystać z wielu skutecznych rozwiązań, większość osób wciąż nie decyduje się z nich skorzystać, mimo iż są dla nich ogólnodostępne. To wina społecznych uprzedzeń, tabu i niedomówień. A przecież wiele zabiegów nie wymaga horrendalnych kosztów ani dwutygodniowego urlopu. Dzisiejsza medycyna estetyczna korzysta z najnowszych technologii, które pozwalają pozbyć się mankamentów urody w sposób komfortowy, nieinwazyjny i niezwykle skuteczny. Jedną z nich jest przeszczep autologicznego tłuszczu, zabieg łączący metodę liposukcji z modelowaniem sylwetki. Jak wyjaśnia specjalista chirurgii plastycznej, dr n. med. Jarosław Zieliński, przyjmujący w warszawskiej Klinice Melitus, lipofilling to:

“… zabieg weekendowy. Trwa jakieś 3 godziny, w zależności od nasilenia problemu i ilości poddanych terapii obszarów. Jest wykonywany w znieczuleniu miejscowym, ponieważ procedura zabiegowa jest minimalnie inwazyjna. Wykonuje się kilka śladowych nacięć, potrzebnych do wprowadzenia cienkich kaniul, z pomocą których odsysa się nadmiar tłuszczu. Tak pobrany materiał trafia do wirówki horyzontalnej, gdzie zostaje odpowiednio spreparowany. Druga część zabiegu to już modelowanie, czyli podanie tłuszczu w odpowiednie miejsca.. Przebieg zabiegu jest relatywnie prosty, a po wszystkim można wrócić do większości swoich obowiązków.”

Działanie. Przeszczep autologicznego tłuszczu

Dzięki lipofillingowi pani Magda pozbyła się nie tylko bryczesów, ale także cieni pod oczami.

“Nie wiedziałam co mówić, na co się zdecydować, ale lekarz, u którego byłam potraktował mnie kompleksowo. Przeprowadził bardzo wnikliwy wywiad, wypytał niemal o wszystko i dobrał zabieg, dzięki któremu dziś wyglądam atrakcyjnie i tak też się czuję.”

Tkanka tłuszczowa uzyskana metodą liposukcji jest cennym materiałem terapeutycznym, szczególnie ta pobrana z zewnętrznej strony ud. Jak wyjaśnia dr Zieliński, oprócz tego, że posiada żywotne tkanki tłuszczowe, jakie są doskonałym, bo w 100% naturalnym zamiennikiem kwasu hialuronowego, jest także bogatym źródłem mezenchymalnych komórek macierzystych, zapewniających skórze wewnętrzną rewitalizację i regenerację. W rezultacie lipotransfer pomaga pokonać miejscową otyłość i uwydatnić takie newralgiczne miejsca, jak dolina łez, opadające policzki, zbyt małe piersi czy nawet mało wydatne usta.

Gdybym wiedziała, zdecydowałabym się na lipofilling wcześniej. Dzięki niemu fajnie się czuję w szortach. To zabieg, który zmienił wszystko!”. Przyznaje pani Magda. A mówiąc, że zabieg zmienił wszystko ma na myśli nie tylko swoją sylwetkę, ale również nastawienie. Efekty przeszczepu autologicznego tłuszczu utrzymują się przez kilka ładnych lat, ale lipofilling nie jest zabiegiem odchudzającym, nie sprawi, że będzie można zrezygnować z aktywnego trybu życia.

Dla pani Magdy to ogromna motywacja. Pokonała swój największy kompleks, a przy tym zadbała o swoją cerę. Teraz dba o siebie z prawdziwą przyjemnością. Cieszy ją najbardziej to, że nie musi martwić się tym, że aerobik nie przynosi rezultatów. Ćwiczenia nie są już walką z wiatrakami, ale sposobem na relaks. O wiele chętniej wyprowadza też psa na bardzo długie spacery.

Informacje na temat lipofillingu uzyskaliśmy dzięki uprzejmości lekarzy z Kliniki Melitus w Warszawie, szczególnie dr n. med. Jarosława Zielińskiego, chirurga plastycznego, który na co dzień zajmuje się leczeniem miejscowej otyłości metodą liposukcji.

Poprzedni artykułJak dbać o skórę – ważne wskazówki
Następny artykułSzpilki jak wisienka na torcie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj